Drogi Mikołaju!
Przepraszam że tak długo się nie odzywałam – dużo spraw na głowie, dorastanie, życie, wiesz jak jest. Ale nie martw się, przez te 20 lat jakoś sobie radziłam z Gwiazdką, w Twoim zastępstwie konsultowałam się z Mamą, Bratem, Przyjaciółmi, Partnerami.
Z bólem muszę wyznać, że przestałam wierzyć w Ciebie dość szybko. Mając 4 lata przypadkowo odkryłam, że prezentów wcale nie przynosisz Ty, tylko moi rodzice (no chyba że to je schowałeś w ich garderobie na miesiąc przed Gwiazdką). To odkrycie wzbudziło we mnie strach, że magia jednak nie istnieje. Potwierdziłam ten smutny fakt dwa lata później w przedszkolu, podczas oglądania albumu o dinozaurach. Bardzo prosiłam magiczne moce, żeby kartka, którą niechcący wyrwałam, przykleiła się z powrotem. Niestety, mimo kilkukrotnych prób, nadal wypadała.
Nie zabiło to jednak mojej wiary w Ciebie, Mikołaju. Wprowadziło natomiast moje dziecięce życie na wyższy poziom. Zrozumiałam, że Pan od Angielskiego udający Mikołaja na przedszkolnej Wigilii jest tylko aktorem, a cała ta scenka z pytaniami o prezent, kolanami i choinką – ledwie spektaklem. Odgrywałam więc moją rolę, udając że wierzę, że Mikołaj jest prawdziwy i że cieszę się z prezentów.
Mając 7 lat dowiedziałam się od przyjaciela z Finlandii, że masz Mikołaju prawdziwy adres i że mieszkasz w Laponii. Że jesteś człowiekiem! Zawsze wierzyłam, że jesteś czarodziejem nie z tego świata, tak jak Twoje elfy-pomocnicy. Czy się załamałam, zapytasz? Bynajmniej. Posiadając tak konkretną informację postąpiłam pragmatycznie i zaczęłam pisać do Ciebie listy. Już nie wierząc, że je odczytasz, lecz licząc, że coś od Ciebie dostanę. W ten sposób magię zastąpiła materia, a dokładniej materializm. Moja pierwsza lista nie była długa, ale też nie była skromna – na pierwszym miejscu umieściłam konika. Z uwagą, że jeśli go dostanę, to inne prezenty możesz już pominąć. Na drugim miejscu był domek dla lalek Barbie, na trzecim jego mieszkanki, a na czwartym ich odzież. Piątym punktem na liście była nowa książka o dinozaurach, a szóstym – klocki lego dla mojego brata, który jeszcze nie umiał pisać. A może umiał, ale nie pisał do Ciebie.
Pamiętam bolesną dziecięcą świadomość, że po co to robię, przecież i tak nie dostanę tych prezentów. Bo nawet jeśli istniejesz, to nie jesteś czarodziejem. Jednak w głębi serca nadal tliła się nadzieja, że może jednak da się skleić raz wyrwane kartki z powrotem do albumu. Na wypadek gdybyś jednak istniał, zostawiłam Ci piernikowe ciasteczka i gorące mleko w szklance (przecież będziesz zmarznięty) na pralce w łazience. Nie wiem czemu tam, widocznie uznałam, że skoro mieszkamy w bloku, to pewnie wejdziesz przewodem wentylacyjnym.
Zgodnie z przeczuciem nigdy się nie pojawiłeś, podobnie jak wymarzony konik. Przestałam pisać i podgrzewać Ci mleko przed pójściem spać. Ze smutkiem zaczęłam patrzeć na czerwonych nie-Mikołajów zbierających datki na ulicach, z tymi ich nylonowymi brodami i zbyt dużymi strojami, nawet nie próbujących udawać, że mają gruby brzuch i 200 lat na karku. Ze wzruszeniem ramion oglądałam przesympatycznych, dziadkopodobnych nie-Mikołajów z reklamy, z nosem czerwonym od Coca-Coli. Śmieszyły mnie nawet kartki świąteczne ze skarpetami przybitymi nad kominkiem. Jak miałbyś wejść, skoro w kominku wesoło trzaska ogień??!?!
I jedynie gdy wypatrywałam pierwszej gwiazdki, pozwalałam sobie kątem oka sprawdzić, czy nie migną gdzieś na niebie sanie z reniferami. Pierwszy miał być Rudolf, z czerwonym, świetlistym nosem.
Dlatego tym razem mam jedno życzenie: chciałabym, abyś odwołał dawanie prezentów.
To poszło w złym kierunku
Nawet nie wiesz jak bardzo Mikołaju
Nie chcę spędzać świąt w centrum handlowym
W tłumie w kolejce z paypassem w dłoni
W poszukiwaniu zaginionej marki przemierzać
Góry półek oceany towarów dżungle promocji
Zderzać się płynąć potykać o zombiepodobnych-
Tragarzy BOSS i MANGO, H&M, EMPIK i SMYK
Ciężko pracujących na dobre zamknięcie roku
Na trzeci dom Pana Prezesa i premię też a co tam
(I wcale nie o Ciebie, Mikołaju chodzi)
Nie chcę być niewolnikiem
dyrektorów sprzedaży, kampanii reklamowych
Nie chcę też nic z plasteliny
Rysunków i DO-IT-YOURSELF
To druga strona medalu
Nieposkromiona konsumpcja
Której niepotrzebna gotówka
Nie daję – nie biorę
Świętuję spokojnie
Mikołaju, proszę odwołaj Święta Prezentowego Zniewolenia. Zabierz ludzi z centrów handlowych, daj wolne klientom i pracownikom. Wyrwij mnie ze świątecznego szaleństwa, z terroru prezentowego, z przymusu dawania. Nie chcę być grudniowym przychodem, wzrostem obrotów, kredytem chwilówką. To ja jestem świętem, ja jestem prezentem, a nie tylko portfela dysponentem.
***
P.S. i jakbyś mógł, to dorzuć proszę te klocki Lego, dla mojego brata.